Klan Theu ap CellytOgnie przem贸wi艂y! 
Zimne s膮 rubie偶a Voltanis, zimny te偶 jest wiatr, kt贸ry owiewa klify naszej ojczyzny, zimne s膮 r臋ce wojownik贸w, kt贸rzy po艣wi臋cili swoje 偶ycie na igraszk臋 bog贸w. Jednak jeszcze zimniejsze musi by膰 serce Thana, gdy opuszcza znany mu 艣wiat i wyrusza do gwiazd.
Tam sk膮d przybyli bogowie.
Ognie przem贸wi艂y! 
Znaki odczytane przez naszych astrolog贸w i wr贸偶bit贸w nie pozostawiaj膮 w膮tpliwo艣ci co do naszego przysz艂ego losu. Nadmorskie sadyby musz膮 zosta膰 porzucone, a ich osadnicy - pod przewodnictwem than贸w - zaj膮膰 si臋 upraw膮 dalekich planet.
Ognie przem贸wi艂y!W tej chwili setki tysi臋cy wojownik贸w ostrzy swe topory, a nast臋pnie w tle pie艣ni bard贸w wchodzi na statki, by ju偶 nigdy nie powr贸ci膰. Setki tysi臋cy szkutnik贸w pracuje dniem i noc膮 bez wytchnienia, by o偶ywi膰 kawa艂ki blachy i elektroniki. Setki tysi臋cy taktyk贸w i strateg贸w udoskonala istniej膮ce systemy uzbrojenia, by mog艂y przeciwstawi膰 si臋 przysz艂ym wrogom.
I jeden, jedyny, samotny wielki kap艂an wci膮偶 patrzy w ogie艅, pytaj膮c drewnianego o przysz艂o艣膰.
Ognie przem贸wi艂y!Droga mo偶e by膰 tylko jedna.
Raport z
2400.2 
Statek p艂yn膮艂 z kosmicznym pr膮dem, unikaj膮c wir贸w, zdradliwych p艂yw贸w i od艂amk贸w sklanych, mog膮cych zmia偶dzy膰 malutk膮 艂upin臋 w ci膮gu paru sekund. Po prawie miesi膮cu od opuszczenia rodzimych stoczni klanu 偶mii, doszed艂 wreszcie do celu w臋dr贸wki - pot臋偶ny wir grawitacyjny, pozwalaj膮cy w ci膮gu sekund przebywa膰 setki milion贸w kilometr贸w.
- Sta膰! - zabrzmia艂a komenda. Przez chwil臋 na mostku panowa艂a cisza. Kapitan na przemian gi膮艂 i prostowa艂 swoje pot臋偶ne d艂onie, patrz膮c na widzoczny przez szyb臋 wir grawitacyjny. Od dziecka uczy艂 si臋 astronawigacji - potrafi艂 p艂yn膮膰 przez gwiezdn膮 pustk臋 wykorzystuj膮c p艂ywy i omijaj膮c wiry zmieniaj膮ce pot臋偶ny okr臋t w gar艣膰 od艂amk贸w - a ten tutaj, chocia偶 wielokrotnie wi臋kszy, niepokoj膮co je przypomina艂. S艂owem - ka偶dy w艂osek na jego karku sprzeciwia艂 si臋 zbli偶eniu do tej anomali. Jednak nie by艂o powrotu.
Ognie przem贸wi艂y.
A cz艂owiek musia艂 s艂ucha膰.
W ko艅cu odwr贸ci艂 si臋 od szyby i rzuci艂 swojemu astrologowi znacz膮ce spojrzenie.
Ten kiwn膮艂.
Wypuszczony go艂膮b szamota艂 si臋 w r臋kach astrologa, kiedy ofiarny kamienny n贸偶 rozcina艂 jego klatk臋 piersiow膮. Krew zroszy艂a posadzk臋. Czarownik kl臋kn膮艂, przez chwil臋 analizuj膮c znaki.
- Rahaus swymi grzmotami sprzyja klanu 偶mii. Pozwoli nam wlecie膰 bez szwanku do swej domeny, jednak dalsza droga mo偶e by膰 ostatni膮 dla pierwszych 艣mia艂k贸w w jego krainie.
To wystarczy艂o. Kapitan ponownie kiwn膮艂 g艂ow膮 i wr贸ci艂 do pulpitu sterowniczego.
- Do maszynowni - kurs 115 Z, 38 Y, 25 X, 1\100 szybko艣ci standardowej, przyspieszenie o 1\25 co cykl.
Najwy偶szy kap艂anie.
Ogie艅 nam sprzyja!
Jak zosta艂o przepowiedziane, uda艂o nam si臋 przej艣膰 przez wrota. Za nimi roztacza si臋 kraina demon贸w. Ciemno艣膰 zas艂ania wszystkie znane nam gwiazdy, a czasem o艣lepia sensory. skazuj膮c na 艣lepe b艂膮dzenie po wskaz贸wkach mapy. Jednak nie poddajemy si臋 - wed艂ug oblicze艅, niedaleko musz膮 by膰 kolejne dwa wrota, a za nimi domeny oczekuj膮ce na naszych osadnik贸w
Przetrzemy szlak!
Chwa艂a klanowi 呕mii!