Wieś Hubin;
01.10.2010, godzina 4
Tyły jednego z niszczejących gospodarstw.

Jest ciemno, wieje zimny wiatr ze wschodu i macie wrażenie, że wnet zacznie padać. Jeszcze piętnaście minut temu zaspani jechaliście trzeszczącym Zaporożcem kierowanym przez pryszczatego chłopaka, syna emerytowanego policjanta, który zajmuje się wysyłaniem Stalkerów tam, gdzie ich miejsce - do Zony. Kierowca polecił wam czekać przy rogu ostatniej chałupy na Iwana i nie zapalać światła bez wyraźnej potrzeby pod groźbą ściągnięcia na siebie patrolu wojska. Rysopisu Iwana ani żadnych innych szczegółów nie podał, a jedynie wysadzając was z samochodu życzył powodzenia.

Pogadajcie trochę, opiszcie się jak wyglądacie. Pod koordami jest link do pliku co wskaże Wam w GoogleEarth gdzie jesteście.

Aleksandr Wasiljewicz Saharov - Sasha

- Kur*a... - odezwał się pierwszy Sasha. - Ale tu piździ! - To powiedział i zaczął chuchać na ręce pocierając je by pozbyć się chłodu choć trochę. - Ale bym se zajarał. Ma który fajki? - Poprawił płaszcz i plecak by lepiej leżał. Opatulił się i pocierał rękoma by było mu cieplej. Oglądał okolicę z lekką apatią i niechęcią. Zatęsknił do ulic przepełnionych ludźmi i budynków przytulonych do siebie ciasno.
- Kur*a... - Skwitował jeszcze widoki. Zarówno te wokoło jak i te na przyszłość.

Victor

Poprawił krótkie włosy i zarzucił kaptur na łeb. Podrapał się po kilkudniowym zaroście, po czym usiadł na czymkolwiek co mogłoby służyć za siedzisko.
-Nie mam fajek. Może ten cały Iwan będzie miał. Oby zjawił się szybko, nie mam zamiaru odmrażać ru sobie tyłka.
Rozgląda się po okolicy, wypatrując innych stalkerów lub jakichkolwiek oznak czyjejś aktywności.

Stefan "Hiena" Rychło

Stefan wziął głęboki wdech zimnego powietrza. Rozejrzał się ponownie po okolicy przyzwyczajonymi do ciemności oczyma, licząc że zauważy jakąś samotną sylwetkę. Grupa sylwetek mogła by wskazywać na patrol wojskowych. Zsunął kaptur odkrywając krótko ścięte dla praktyczności czarne włosy. Pociągła twarz o wystających kościach policzkowych pokrywał nie golony od kilku dni zarost. Zdjął swój plecak i oparł się o ścianę. Zerknął na towarzyszy. Victora już znał. Podobnie jak on wracał do Zony po wpadce. Drugi wyglądał mu na kota. Ta... Tak jakby sam był doświadczony. - Sam też nie mam żadnych. - Zwrócił się do klnącego stalkera wzruszając ramionami. - Swoją drogą jestem Stefan, pseudo Hiena. - Wyciągnął ku niemu dłoń.

Sasha

- Privet, Sasha jestem. - Odwzajemnił uścisk przyjaźnie i spokojnie. Przyjrzał się obu dokładnie i zaśmiał się nieco. - Haha! - Pogładził się po swoim zaroście. - Coś mi się zdaje że wszystkim nam przydałaby się ostra żyletka i pianka do golenia. - Kichnął i zaklną przy okazji. - Kur*a ale tu piździ. Faktycznie Ivan mógłby już się pokazać. A nie że każe nam tu... - Znów kichnął. - Shlyuha matʹ!

(Wtrącenia z ruska dzięki translatorowi. Fonetycznie pisane. Nie znam ruskiego więc mnie nie gańcie.)

Stefan Hiena Rychło

Odwzajemnił uścisk dłoni. - Póki nie przeszkadza niech se będzie. W Zonie golenie będzie jednym z twoich ostatnich zmartwień. - Skwitował z lekkim półuśmiechem. Poprawił arafatkę, okrywającą jego szyję. - Ano chłodnawo, ale niedługo wstanie dzień i się nieco ociepli. Dopóki nie wejdziemy choć trochę głębiej w granice zony nie ma też co robić postojów. Oby ten Iwan doprowadził nas do jakiegoś siedliska innych stalkerów. To byłoby dobre na początek. - Skończywszy spojrzał na Victora. - Dobrze że wracasz do Zony. Może tym razem się nie rozdzielajmy, to dopisze nam więcej szczęścia... Albo nasze pechy skumulują się w mały kataklizm. - Zaśmiał się, spoglądając przyjacielsko na kumpla.

Victor

Cały czas siedział z rękoma w kieszeni wpatrzony w horyzont.
-Jasne, chociaż czy to ma znaczenie? Gdybyśmy byli razem też by nas złapali. No ale przynajmniej byłoby bezpieczniej. Naprawdę mam nadzieję, że ten Igor nie każe nam długo czekać. Żołnierze zostawili nas praktycznie z niczym. Banda skurwysynów, tylko nas wykorzystuje. My męczymy się szukając artefaktów, a oni tylko czekają by zgarnąć nas z towarem. Ot cały pieprzony interes. Trzeba będzie się lepiej postarać, jeśli tym razem chcemy cokolwiek zarobić.
Zerknął na towarzyszy, próbując dostrzec ich twarze.

Wieś Hubin;
01.10.2010, godzina 4
Tyły jednego z niszczejących gospodarstw.

Kiedy tak rozmawialiście podszedł do was mężczyzna koło trzydziestki ubrany w kurtkę i spodnie z materiału przypominającego brezent. Włosy i brodę miał jasne i krótko ścięte. Widząc was pozdrowił gestem ręki.
- Wy też do Zony? Dokąd idziecie? Kamienka i Kupawatoje najbliżej, Opacziczi i Gorodiszcze trochę dalej, ale podobno lepsze tereny łowieckie tylko do tego drugiego lubi wojsko zaglądać... - to powiedziawszy strzelił kośćmi nadgarstków i przeciągnął się z trudem kryjąc ziewnięcie.

Sasha

- Dobr... UUuaaa... Dobry dzień. Cholera, to ziewanie jest zaraźliwe. Ty to Ivan? - Ziewnął jeszcze i zaklął gdy skończył. Nie powiedział nic więcej. Był zdaje się najmłodszy z grupy i najmniej doświadczony. Nie mu było dane decydować za cokolwiek. Podrapał się w nos i znów kichnął.
- Kur*wa! Długo czekać musieliśmy. Za długo! Co cię zatrzymało?

Wieś Hubin; 51° 6'54.72"N, 30°16'44.25"E
01.10.2010, godzina 4
Tyły jednego z niszczejących gospodarstw.

- Nie pyskuj chłopie bo jeszcze sam będziesz przez las maszerował i zobaczymy czy też taki bojowy nastrój ci będzie towarzyszył... Kilka mięsaczy się napatoczyło i czekałem aż przejdą. Poza tym tak, Iwan Pięść to ja. Mówcie dokąd chcecie leźć, bo nie uśmiecha mi się czekanie tu aż patrol będzie przechodził... - w jego głosie nie było złości czy rozdrażnienia, raczej zniecierpliwienie wzmagane zmęczeniem.

Sasha

Zamilkł. Potem kichnął i znów zaklął. - Daruj. Ja nieobyty w tych stronach. Nie wiem co tu trzeba a co nie wolno. Chciałem... - Znów kichnął. - Cholera jasna! Się przeziębiłem chyba. - Pociągnął nosem. - No ale co do kierunku to chyba wy wybieracie nie? Ja tam nie wiem co i jak. - Mówił przez nos i pokasływał lekko.

Hiena

Chciał coś odpowiedzieć Victorowi lecz wtem zjawił się oczekiwany przewodnik. - Witaj. Ty jesteś Ivan, tak. - Bardziej stwierdził niż spytał. Wtem Sasha wyrwał się. Poczekał aż Ivan go przywołał do porządku i kontynuował. - Tak... Pośpiech w Zonie to nie najlepszy doradca. W każdym razie... Wydaj mi się że najlepiej będzie się skierować do Opacziczi. A Ty jak sądzisz Victor? - Zwrócił się do towarzyszy, widząc że młody chyba zda się na ich werdykt.

Sasha

Wzdrygnął się na dźwięk nazwy wypowiadanej przez Hienę. On? Gołowąs miał iść razem z dwoma JUŻ straceńcami Zony na tereny niebezpieczne? Nie spodobał mu się fakt rzucenia na głęboką wodę. Z drugiej jednak strony uznawał rację i zwierzchnictwo starszych "rangą" w zonie. Przemyślał to przez chwilę i mimowolnie zaczął mówić sam do siebie pod nosem.
- ...w końcu jeżeli przetrwam tam... no właśnie... - Pomruczał coś jeszcze i od razu poprawił mu się wyraz twarzy. Napełnił sam siebie przekonaniem że dobrze robi. Czekał jednak na werdykt tego "drugiego".

Victor

Wstał i podał rękę Iwanowi.
-Witaj. W sumie bez większego znaczenia gdzie nas zabierzesz. Na razie najważniejsze jest znaleźć bezpieczny nocleg. Skoro już padła nazwa Opacziczi, to może być i to miejsce. No chyba, że za daleko wtedy to gdzieś bliżej. Mam nadzieję, że znasz drogę. Nie chciałbym wdepnąć w anomalię już pierwszego dnia powrotu do zony.

Wieś Hubin; 51° 6'54.72"N, 30°16'44.25"E
01.10.2010, godzina 4
Tyły jednego z niszczejących gospodarstw.

Ivan podrapał się po brodzie przez chwilę w zamyśleniu.
- Po drodze będzie trochę wirów, ale to tylko na początku i raczej przejdziemy ich bokiem, później spokój od anomalii, ale zwierzyna i bandyci... No ale to Zona a nie obóz pionierów! Nie ma zysku bez ryzyka. W razie czego pogadam z Kamienką przez radio to będziemy w miarę na bieżąco co w terenie piszczy. To co, w drogę?

Hiena

- W drogę, prosto w paszczę tej bezwzględnej dziwki... - Odparł z nuta czarnego humoru, zakładając swój plecak i poprawiając kaburę broni.

Sasha

Zaśmiał się szczerze z mało wyrafinowanego żartu kompana i też był gotowy by iść.

Victor

Wstał, poprawił plecak i zdjął kaptur.
-Idziemy - wypalił tonem lekko rozkazującym, po czym podszedł do Ivana z zamiarem podążania za nim. Starał się iść uważnie, rozglądając się dookoła, nie mówiąc, jeśli nie jest to konieczne.

Wieś Hubin;
01.10.2010, godzina 4
Ogrodzenie Zony.

Stalker przeprowadził was przez wieś, następnie szedł kawałek wzdłuż płotu graniczącego Zonę od świata zewnętrznego: najpierw ponad dwumetrowe ogrodzenie z drutu kolczastego, za nim około pięciometrowej szerokości pas zaoranego piachu i kolejne ogrodzenie tyle, że z ceramicznymi izolatorami i gęściej plecionym drutem. Zaraz po drugiej stronie rośnie dość gęsty las sosnowy.

Zatrzymaliście się w miejscu gdzie na płocie leżała zwalona sosna, pod jej konarem ugięły się zapory w taki sposób, że można przejść po jej pniu co z resztą najwyraźniej Iwan chce z wami zrobić.
- Jak to mawiają Matce Naturze i Matuszce Rossiji nie można odmawiać, a skoro ta pierwsza sama nas zaprasza do Zony to nietaktem byłoby z zaproszenia nie skorzystać... - nie zwlekając ani chwili dłużej wskoczył na czubek drzewa i zręcznie krocząc między konarami wyrastającymi z pnia przeszedł po nim na drugą stronę. Będąc na końcu machnął na was ponaglająco.

Sasha

- Za Matuszke Rossije! - I spróbowała naśladować dokładnie te same ruchy co Ivan by przedostać się szybko i bezpiecznie do Zony. Poczuł jak mu się robi ciepło w brzuchu. Oto bowiem wkracza tam gdzie nikt po nim nie zapłacze ani nikt go szukać nie będzie. Czuł się w pewien sposób wolny.