Las ko艂o Andrieiewki; 01.10.2010, godzina 3 艢cie偶ka wzd艂u偶 Were艣ni.
Siemion odstawi艂 kanister, westchn膮艂 g艂臋boko i podrapa艂 si臋 po brodzie. Chwil臋 sta艂 wpatruj膮c si臋 gdzie艣 w dal przed sob膮. - Mi臋sacze to jedno z tych cholerstw jakie wyhodowa艂a Zona na umartwienie Stalkerom a na zagwozdk臋 naukowcom. Najkr贸cej rzecz ujmuj膮 to zmutowany dzik. Chyba... No w ka偶dym razie taka biegaj膮ca sterta mi臋cha do艣膰 pokracznie wygl膮daj膮ca, ryj ma jak kartofel i zdaje si臋, 偶e 偶re wszystko co mu nie ucieka, zielsko wszelkie i takie tam, ale mi臋chem nie wzgardzi. Atakuje jak poczuje si臋 zagro偶ony, wtedy paskudn膮 szar偶臋 odstawia... A, 偶e lubi 艂azi膰 w stadach po kilka sztuk to jak si臋 ju偶 zacznie a nie masz jakiej艣 dobrej strzelby to przekichana sprawa. Dlatego lepiej unika膰 i obchodzi膰 szerokim 艂ukiem. Ale wtedy te偶 ostro偶nie, bo patrz na przyk艂ad takiego kolesia zna艂em, wraca艂 z 艂upem i mu spore stadko wysz艂o na drodze. A ciemno by艂o i ch艂opak ju偶 zestresowany by艂 nie藕le, 偶e tak si臋 zagapi艂, 偶e w anomalie wlaz艂, nogi mu ma艂o nie urwa艂o, ech... No ale akurat przechodzili艣my z patrolem to go zgarn臋li艣my do Skalpela to go jako艣 posk艂ada艂. Kole偶ka nogi nie straci艂, towarem si臋 podzieli艂 i nabra艂 rozumu na przysz艂o艣膰. Ale mieli艣my i艣膰 a nie wspominki sobie urz膮dza膰. Dojdziemy to pogadamy w obozie przy ognisku i flaszce czego艣 lepszego. Aha, jak podnios臋 d艂o艅 to bez s艂owa odk艂adacie kanister na bok i dobywacie broni, a jak zobaczycie co艣 to kaszlnijcie i wska偶cie gdzie co艣 widzicie. Oczu dooko艂a g艂owy nie mam wi臋c musimy sobie pomaga膰, jasne? No to chod藕my w ko艅cu... - po tym monologu Stalker ponownie wzi膮艂 kanister i ruszy艂 brzegiem gruntowej drogi w mroki ledwo roz艣wietlane migocz膮cym 艣wiat艂em z naczo艂owej latarki. Po prawej stronie mijali艣cie przerzedzaj膮c膮 si臋 k臋p臋 lasu sosnowego, z lewej za rz臋dem krzak贸w rosn膮cych wzd艂u偶 rowu otwart膮 przestrze艅 poro艣ni臋t膮 wysokimi trawami. S艂yszeli艣cie ich szum ko艂ysanych wiatrem, dalej plusk wody w potoku a w tle jeszcze co艣 jakby pomrukiwanie.
|